środa, 10 września 2014

Moje wrześniowe nowości!

Na początku września trochę sobie pofolgowałam. Potrzebowałam paru kosmetyków i dlatego wpadłam w zakupowy szał i moje postanowienie nic-nie-kupowania poszło w zapomnienie... Pierwsze zakupy jakie zrobiłam to zamówienie ze strony firmy Diadem:

Moje paznokcie "zaatakowane" onycholizą (KLIK!) nadal są w nie najlepszym stanie, dlatego zamówiłam chwaloną w internecie odżywkę do paznokci „bombę witaminową”. Nie zawiera formaldehydu i toluenu, zobaczymy jak się spisze. Drugą zakupioną rzeczą jest róż do policzków. Wśród moich kosmetycznych zbiorów brakowało różu w chłodnej tonacji, dlatego postanowiłam go nabyć.


Następnie skusiła mnie możliwość zakupu pojedynczego pudełka sierpniowego beGlossy, które cieszyło się bardzo dobrymi opiniami:


Przed zakupem mogłam dokładnie przyjrzeć się zawartości na innych blogach i vlogach, a że kosmetyki także i mi przypadły do gustu, nie wahałam się długo.


Kolejnego i ostatniego (jak do tej pory…) internetowego zamówienia dokonałam na stronie Paese. Uwielbiam kosmetyki tej firmy, szczególnie chwalę sobie automatyczne kredki do oczu. Kiedy moja czarna kredka skończyła się, bez chwili zawahania postanowiłam zakupić kolejną… I oto efekt:

Kredkę kupiłam tym razem w kolorze brązowym. Koniecznie chciałam wypróbować puder ryżowy tej firmy, jednak ostatecznie skusiłam się na puder bambusowy – podobno równie skuteczny. Przeszukałam wizaż i zdecydowałam się też na lakier piaskowy w różowym odcieniu i olej tamanu, który rzekomo ma pomóc w zwalczaniu niedoskonałości cery, z którymi borykam się od zawsze. Zobaczymy :)


W wakacje przytyłam, chociaż w moim przypadku to bardzo dziwne. Zorientowałam się, że zaczynam czuć się źle we własnym ciele i zdecydowałam się na dietę i więcej aktywności. Dodatkowo o zakupie skakanki do ćwiczeń myślałam już naprawdę długi czas, dlatego oferta Biedronki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i zakupiłam taką naliczającą skoki:


To tyle co do tej pory kupiłam. Co myślicie o tych rzeczach? Miałyście któryś z tych produktów, używałyście? Dajcie znać co udało się Wam kupić w ciągu ostatnich dni! :)

Pozdrawiam,
Monia :)

czwartek, 21 sierpnia 2014

ShinyBox - sierpień 2014

Od czasu do czasu zdarza mi się zachcianka w postaci małej kosmetycznej niespodzianki, a zachciankę tą z powodzeniem zaspokajają pudełka kosmetyczne. Kiedy GlossyBox stał się BeGlossy, usunięto możliwość zakupu pojedynczego pudełka, dlatego też przerzuciłam się na ShinyBox. Nie mam włączonej subskrypcji, wykupionego pakietu, nic z tych rzeczy - ograniczają mnie fundusze ;). Po prostu kiedy nagle najdzie mnie ochota, zamawiam sobie jedną sztukę.

To teraz trochę o sierpniowym pudełku.



W tym miesiącu pudełko trochę mnie rozczarowało. Stało się to głównie dlatego, że przed otwarciem naczytałam się o maśle do ciała z The Body Shop, a dostałam wariant, w którym zamiast masła w moim pudełko znalazł się olejek do twarzy i ciała firmy Joanna. Oto produkty:

DERMIKA serum-koncentrat wygładzający zmarszczki (miniprodukt) – hm… Wiem, że mając 21 lat nie jestem już nastolatką, ale nie zauważyłam u siebie jeszcze zmarszczek ;). Tę miniaturkę oddam mamie.

YASUMI odświeżająca mgiełka do stóp (miniprodukt) – „[…]jest idealnym rozwiązaniem w przypadku uczucia ciężkich i zmęczonych nóg. Regularne stosowanie mgiełki poprawia krążenie […]”  trala lala. Czasami miewam uczucie ociężałych nóg i z chęcią ją wypróbuję, jednak nie jest to kosmetyk niezbędny i nie pokładam w nim nadziei.

BANDI krem intensywnie nawilżający do twarzy (miniprodukt) – nigdy nie miałam do czynienia z produktami firmy Bandi. Bardzo chętnie go przetestuję, zwłaszcza, że właśnie kończy mi się krem na dzień.


JOANNA olejek do twarzy i ciała (produkt pełnowymiarowy) – właśnie nad tym produktem trochę ubolewam. O wiele bardziej marzyło mi się masło do ciała z The Body Shop, jednak z chęcią przetestuję ten olejek.

GLAZEL konturówka do brwi (produkt pełnowymiarowy) – ha! Dostałam konturówkę w czarnym kolorze… Wszystko byłoby piękne, gdyby konturówka była w kolorze zbliżonym do koloru mojej farby do włosów, czyli brązowym. Co mogę zrobić z czarną kredką? Podarować ją jakiejś znajomej brunetce lub używać jako kredki do oczu. Zobaczymy, no, ale z tym to kompletnie nie trafili…

I na koniec jeszcze zdjęcie próbek:


Jak widzicie, mamy tutaj próbkę kremu siarkowego i olejków pod prysznic firmy BARWA oraz kremów do ciała firmy GENERAL TOPICS. 

Podsumowując, mam mieszane uczucia. Jedyną rzeczą z której na prawdę się ucieszyłam jest krem firmy Bandi. Reszta rzeczy nie wywołała u mnie fali pozytywnych emocji. No i to masło z TBS... Tak wiem, jestem marudą i bardzo chciałam je przetestować! ;) 

Zamawiacie pudełka ShinyBox lub BeGlossy? Jak Wasze wrażenia?

Pozdrawiam serdecznie,
Monia ;)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Wszyscy mają Mambę – MAM I JA!

Od zawsze byłam fanką słodyczy. Może to trochę nieodpowiednie z racji tego, że od 1. roku życia choruję na cukrzycę, ale gdy byłam dzieckiem zdarzało się, że dostałam od mamy pyszną rozpuszczalną gumę w kolorowym papierku… :D



W tym poście będę mówić o  balsamie do ciała SORAYA „Milkberry” z serii Piękne ciało,  który zdaniem producenta odżywi, nawilży i zregeneruje naszą skórę. 


wtorek, 6 maja 2014

Onycholiza - mój wróg nr 1

Ku przestrodze!

Moje paznokcie od zawsze nie zachwycały wyglądem. Obgryzane w podstawówce, gimnazjum i liceum po prostu nie mogły schludnie wyglądać. Pod koniec szkoły średniej stał się cud – przestałam wyładowywać na nich stres i już nie wsadzałam paluchów do buzi. Jak to zrobiłam? Sama nie wiem... Po prostu nawyk sam przyszedł – sam odszedł.

Idźmy dalej. Kiedy już mogłam swobodnie je zapuścić zauważyłam, że są w bardzo złym stanie – rozdwojone, giętkie, łamią się. Stwierdziłam, że po tym co z nimi wyczyniałam, czas na pomoc i udałam się do Douglasa po odżywkę, o której pisałam TUTAJ. I faktycznie zdziałała cuda na moich paznokciach. Były twardsze, w końcu urosły i prezentowały się naprawdę cudnie. Po skończonej kuracji zakupiłam drugą buteleczkę, a potem… Stwierdziłam, że nie stać mnie na takie luksusy i sięgnę po „Eveline Paznokcie twarde i lśniące jak diament”. Gdybym wiedziała, co ten produkt mi zrobi, NIGDY, przenigdy nawet nie stanęłabym przed półką z owymi „cudami” w Rossmanie.

Przed zakupem poczytałam trochę o tych odżywkach i byłam świadoma, że zawierają formaldehyd i że mogą wyrządzić niemałe szkody. No, ale przecież potrzebowałam tylko czegoś do podtrzymania efektu, czegoś, co dobrze spisze się w roli bazy…