Cześć dziewczyny!
Co u Was? Jeżeli chodzi o sesję to tak jak się spodziewałam
- czeka mnie jedna poprawka. Mam jeszcze trochę czasu na naukę, więc
postanowiłam odsapnąć i dodać nowy post. Przygotowałam dla Was moje pierwsze zużycia styczniowe. :)
Na pierwszy rzut idą wszystkim doskonale znane peelingi
Joanny.
1) Peeling do ciała gruboziarnisty o zapachu
„brazylijskiej mandarynki”
W końcu skusiłam się na owy peeling i nie żałuję! Cudowny,
orzeźwiający zapach i delikatność sprawiają, że można go używać codziennie na zmianę
z większymi ścierakami. Mam już w zapasie kolejny zapach!
2) Wygładzające peelingi myjące, od lewej:
grejpfrutowy, truskawkowy i pomarańczowy
Są jeszcze delikatniejsze od peelingu gruboziarnistego, na
moją skórę może trochę zbyt delikatne, bo lubię porządny scrub, ale przecież
nie można codziennie katować skóry. :) Jak każdy produkt Joanny pięknie pachną,
zużyłam już ich niezliczoną ilość i na pewno sięgnę po nie po raz kolejny.
3) Antyperspirant
w kulce, Intensive 72h Maximum Protection, Garnier
Używam go od dłuższego czasu. Świetnie chroni przed
przykrymi zapachami i poceniem. Ładnie pachnie i nie zostawia białych śladów,
oczywiście pod warunkiem, że wyschnie zanim się ubierzemy. I właśnie to jego
jedyny minus – dość długo schnie. Testuję teraz dezodorant z Nivei, ale na
pewno nieraz do niego wrócę. :)
4) Wygładzający peeling do ciała, Czarna Oliwka, BIELENDA
Kolejne
opakowanie peelingu, którego recenzję możecie przeczytać TUTAJ.
5) Krem do rąk i paznokci, Kozie Mleko, Ziaja
Krem szybko się wchłania, nie zostawia na dłoniach uczucia tłustości.
Sprawia, że skóra staje się przyjemna w dotyku. Dla mnie posiada jeden minus –
zapach. Wiem, że inni uważają go za największy atut produktu, ale mi nie przypadł
do gustu. Myślę, że to dobry krem na okres wiosenny, na zimę potrzeba czegoś
konkretniejszego. Nie wiem, czy kupię ponownie, jest jeszcze tyle kremów do
przetestowania… :)
6) Zmiękczający
krem do stóp na pękające pięty, Dax Cosmetics, Perfecta
Mam mieszane uczucia… Czytając wiele pozytywnych opinii na
wizażu chyba spodziewałam się cudu. :) Krem nawilża stopy, ale dla mnie efekt „zmniejszenia zrogowacenia naskórka” jest mało
widoczny. Oczywiście poddaję moje stopy także innym „zabiegom”. Wielkim plusem
jest delikatny, nienachalny, typowy dla kremów zapach. Co jak co, ale efekty
nie umywają się do tych, które zauważyłam po stosowaniu „śmierdziucha” od
Lirene (KLIK).
Raczej nie sięgnę po niego po raz drugi.
7) Płyn micelarny, BeBeauty
Uwielbiam! Zdecydowanie to mój faworyt jeżeli chodzi o
micele. Nie podrażnia, dokładnie zmywa, radzi sobie nawet z makijażem
wodoodpornym, jest tani. Zapach jest słabo wyczuwalny, dla mnie to kolejny plus.
Mam już w zapasie kolejną sztukę. :)
8) Jedwab
w płynie, Provit, Loton
No cóż... Jak dla mnie jest to straszny słabiak. Nic nie
wnosi do pielęgnacji włosów, co więcej: zauważyłam, że moje włosy po nic są
nieco bardziej przesuszone. Efekt nabłyszczenia utrzymuje się krótko. Jedyny
plus to przyjemny zapach. Nigdy więcej nie kupię.
9) Wysuszacz do lakieru, Nail Art, Essence
Mój niezbędnik! W chwilę wysusza lakier i dzięki niemu można
wrócić do normalnego funkcjonowania po zdecydowanie krótszym czasie. :) Jedyny
minus to fakt, że po aplikacji nasze palce stają się od niego tłuste, bo
kropelki rozpływają się nie tylko po paznokciach, ale i temu można zaradzić. :)
Polecam, dobrze spełnia swoje zadanie.
10) Baza pod cienie do powiek, Kobo
Nie miałam do czynienia z innymi bazami. Mogę powiedzieć, że
dzięki tej bazie cienie faktycznie mają intensywniejszy kolor, makijaż trzyma
cały dzień zazwyczaj w nienaruszonym stanie i nie wchodzi w załamania. Bardzo przyjemnie
pachnie (chociaż ten rodzaj produktu nie musi kusić zapachem :)). Po jakimś
czasie od rozpoczęcia użytkowania staje się gęstsza i aplikacja nie jest już
taka bajkowa, ale jakoś udało mi się ją zużyć. Na pewno jeszcze po nią sięgnę, tymczasem wypróbuję baz z innych firm.
11) Zmywacz
do paznokci o zapachu kiwi z gliceryną i lanoliną, Sensique
Lubię zmywacze z Sensique, nie niszczą moich paznokci i
używam ich już od dłuższego czasu. Wersja „kiwi” szczególnie przypadła mi do
gustu. Zapach... Czego można spodziewać się od zmywacza? Na pewno
kupię ponownie.
12) Woda toaletowa Play It Spicy, Playboy, Coty
Nie mogłam uwierzyć, że się kończy, bo miałam ją naprawdę długo,
a używałam często. Ślicznie pachnie, ma delikatny i nieduszący zapach (rozwaga
gra tutaj dużą rolę, nie można nalać go na siebie litrami!). Wspaniale nadaje
się do codziennego użytku. Jak zużyję moje zapasy, ten zapach będzie pierwszym,
który kupię!
+ Produkty, które nie znalazły się na zdjęciach (muszę podziękować mamie za zrobienie porządku :))
13) Hipoalergiczny żel pod prysznic z nagietkiem, Biały Jeleń
Ma nienachalny, przyjemny, niechemiczny zapach. Faktycznie nie uczula i za to moja skóra bardzo go polubiła. Nie pieni się przez co jest mało wydajny. Nie wiem czy kupię go ponownie, ale na pewno wypróbuję inne rodzaje żeli z Białego Jelenia. :)
14) Szampon do włosów zniszczonych, Repair Therapy, Dove
Zdaję sobie sprawę, że nie jest to dobry produkt dla włosomaniaczek. Zużyłam go niezliczone ilości, ciężko mi się z nim rozstać, dlatego moja próba podjęcia się "walki" stoi przed wielkim znakiem zapytania. Włosy są po nim przyjemne w dotyku, błyszczą się, nie są obciążone i cudownie pachną. Póki co kupię ponownie.
Używałyście któregoś z tych produktów? Zgadzacie się ze mną?
Pozdrawiam,
Monika