Cześć dziewczyny!
Jak mija Wam piątek? Ah, jak cudownie, że już weekend! :)
Pewnie nie tylko ja wzmagam się z uporczywym, tak zwanym „sianem
na głowie”. Są dni, że po umyciu włosów wyglądam jak człowiek strzelony
przez piorun… Straszny widok. A że uwielbiam chodzić z rozpuszczonymi włosach,
to długo szukałam rozwiązania i… znalazłam!
Oto on, krem wygładzający After Party, Bed Head od Tigi.
Niestety to kolejny słabo dostępny produkt… Zakupiłam
większe opakowanie (100ml) na allegro za 48zł razem z przesyłką. Moim zdaniem
to nie wysoka cena zważywszy na to, że jest bardzo wydajny. Jak same widzicie przez
nakrętkę ma nietypowy, trochę „kosmiczny” wygląd, niemniej jednak produkt
jest bardzo wygodny w aplikacji. Na początku zapach nie podbił mojego serca, a naczytałam
się o nim wielu pochwał. Później z czasem go polubiłam i powiem więcej, to
jeden z tych produktów, które dzięki zapachowi przypominają czasy dzieciństwa. Żeby
nie przedłużać…
Działanie: Pięknie wygładza! W końcu wygrałam z uporczywym „puchem” :) Efekt ten jest osiągnięty dzięki lekkiemu obciążaniu, co dla moich włosów
jest zdecydowanie na plus. Włosy są po nim bardzo miękkie i nie sklejone, a
przez to „lejące”. Zdecydowanie można zrezygnować ze wszelkich jedwabiów, bo ten
krem daje dużo lepsze, wystarczające efekty. POLECAM! Bardzo przydatny produkt.
Czy któraś z Was go używa? Tigi zmieniło minimalnie wygląd
opakowania, ale mam nadzieję, że nie „recepturę”, bo gdyby krem był lepszy w przeszłości to plułabym sobie w brodę, że nie sięgnęłam po niego
wcześniej! :)
Pozdrawiam serdecznie,
Monika :)
jestem urzeczona opakowaniem :D nie znam tego produktu, ale zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, w ogóle nie znam tej firmy :o ale całkiem fajnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńja nie używam tego typu produktów, moje kosmetyki do pielęgnacji włosów ograniczają się do szamponu, czasem tylko , gdy robię sobie loki mam lekko zniszczone końcówki, ale wtedy zbawienna jest zwykła odżywka. :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo dobrego o produktach Tigi ale do tej pory nie miałam żadnego a o sianie na głowie wiem co nieco ;-)
OdpowiedzUsuńTe opakowania Tigi zawsze mnie śmieszą :-D
O bardzo zachęcająca recenzja. Myślę, że zacznę go szukać u mnie w drogeriach. Tez mam non stop problem z puszeniem -_-
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na rozdanie kosmetyków.
Jakie śmieszniutkie opakowanie :)
OdpowiedzUsuńNie mam problemu z wygładzaniem, wręcz przeciwnie. Przydałoby się trochę unieść moją czuprynę. Ale z pewnością wielu osobom wpadnie w oko ;)
OdpowiedzUsuńa gdzie można to dostać?
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam, produkt jest słabo dostępny, dla mnie wyłącznie osiągalny na allegro ;)
UsuńŚwietny blog;)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do tagu u mnie zapraszam :)
http://natalia-lily.blogspot.com/2013/04/nominacja-do-liebster-blog.html
kosmetyku nie mialam ale opakowanie zachecajace;)
OdpowiedzUsuńJa też czesto mam siano na głowie, zwłaszcza, gdy wysuszę włosy, dlatego teraz staram się, żeby schły normalnie "siłami natury". Muszę sobie zapamiętać ten produkt. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzytam pierwszy wpis i już zabieram się za kolejnego. Strasznie ciekawy blog :). Może obserwujemy?
OdpowiedzUsuńWłaśnie teraz przydałby mi się ten produkt ! :) na razie kupię maskę Kallos, jak się nie sprawdzi, pomyślę o tym produkcie :)
OdpowiedzUsuń